Priorytet to ważne dla mnie określenie i nigdy nie miałam większych problemów, żeby dość dokładnie określić co w danym momencie jest dla mnie najważniejsze. Wiem, że czasami może brzmieć to dość brutalnie, ale cóż taka jest rzeczywistość, że musmy wybierać. Mamy różną „skalę” tych wyborów i pewne rzeczy muszą zejść na dalszy plan. I tak też bywa u mnie z blogiem. Bardzo lubię pisać i dzielić się swoją widzą czy przemyśleniami, ale jak u każdego moja doba ma również 24 godziny i nie chce się rozciągnąć, dlatego też czasami za wpisami trzeba czekać dłużej niż bym tego chciała.
Po wielu miesiącach nieobecności na blogu ponownie wracam.
Mam nadzieję, że jeszcze znajdą się jacyś czytelnicy, a jeśli nie to trudno, będę od nowa pracować i czekać na Wasz powrót.
# trochę prywaty
Co się u mnie działo przez te ostatnie 8 miesięcy? Naprawdę dużo.
Po pierwsze musiałam trochę odpocząć od natłoku informacji, które bombardują nas z każdej strony. Telewizji pozbyłam się już dawno, ale telefon no cóż jest ze mną na co dzień i nie sposób wyłączyć go zupełnie. Przepracowanie i przemęczenie wpłynęło na totalną niechęć publikowania czegokolwiek i gdziekolwiek więc nawet na moim ulubionym medium jakim jest Instagram rzadko można było mnie spotkać.
Wyłączyłam wszelkie możliwe powiadomienia z wszystkich aplikacji i nastała cisza. Taki detoks wpłynął na mnie orzeźwiająco.
Po drugie praca, jest jej więcej, w większym zakresie, bo coraz częściej klienci wybierają opcję od projektu do realizacji, czyli z moim nadzorem.
Nie będę ukrywać, że w końcu po kilku latach poszukiwania dobrej i fajnej ekipy wykończeniowej osiągnęłam sukces i od roku współpracuję z super ludźmi. Udało nam się zgrać od projektu, po wykończenie i stolarza.
W ciągu tygodnia muszę mieć więc czas na projektowanie, spotkania z klientami i dojazdy oraz kontrole na „budowie”, czasami także zapanować nad zamówieniami poszczególnych materiałów wykończeniowych i elementów wyposażenia czy przedyskutowanie rozwiązań ze stolarzem, jest tego wiele. A że poświęcam się swojej pracy w 200% to po prostu zabrakło czasu na inne rzeczy, w tym bloga.
Po trzecie własna przestrzeń biurowo-projektowa. Temat zaczął delikatnie klarować się już pod koniec ubiegłego roku, ale ostatecznie został potwierdzony wczesną wiosną i prawie każdą wolną chwilę poświęcaliśmy z mężem na realizację tego przedsięwzięcia, które ruszyło w lipcu.
Przeniosłam się więc z pracy w domu do własnej pracowni projektowej znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie salonu sprzedaży płytek ceramicznych, z którym współpracuję i znam się już ładnych kilka lat.

Jak sami widzicie dzieje się ostatnio sporo.
No i po czwarte i ostatnie wkręciłam się w jazdę na rowerze trekkingowym na maksa. Przez ostatnie trzy miesiące zrobiłam w sumie 604 km i jaram się tym jak głupia, żałując już powoli, że kończy się sezon, bo z przyjemnością dokręciłabym jeszcze trochę kilometrów.
Powoli planujemy już przyszłoroczne wakacje, które marzy nam się spędzić w dużej mierze na rowerach.

Dlatego ze względu na nowe pasje i szerszą działalność projektową, która ciągle się rozwija także dzięki współpracy z cudownymi ludźmi wiem, że mój powrót na bloga będzie możliwy ale tylko przy dwóch publikacjach artykułów w miesiącu.
Nie chcę obiecywać więcej bo wiem, że będzie to plan prawie niemożliwy do zrealizowania, tym bardziej, że staram się utrzymywać równowagę pomiędzy pracą a wypoczynkiem (hahaha ja to napisałam? chyba między pracą a kręceniem kolejnych kilometrów na rowerze, który zimą zamienię na trenażer).
A…i zapomniałam o jeszcze jednym w końcu biorę udział w grupie mastermind i tu spora zasługa dziewczyn, że powstał ten wpis bo kop motywacyjny po takim spotkaniu +1000.
Wracając jednak z powrotem do tematu, we wpisach lifestylowych z serii #architekt po godzinach, oprócz tego co u mnie, będą pojawiać się również moje inspiracje czy nowe odkrycia, a także ciekawe miejsca z niepowtarzalnym charakterem, jak również to co czytam lub oglądam.
Tego typu artykuł chciałabym aby ukazywał się co około 2-3 miesiące.
Teraz koniec już tych prywatnych wynurzeń, czas na resztę.
#inspiracje
1 – katalog Opoczno, który ukazał się już jakiś czas temu, ale tak mnie zachwycił (kto obserwuje mnie na Instagramie ten już widział) i podbił moje serce, że nie mogłabym o nim nie wspomnieć, jeśli tylko wpadnie w wasze ręce to koniecznie go zobaczcie.

2 – osoba – Marta Czerkies, koleżanka po fachu, która ma fantastyczny dystans do siebie i ogromne poczucie humoru. Zastanawiam się do dzisiaj jak ja mogłam o niej nie słyszeć, ale jak zawsze dzięki niezawodnej Izie z bloga Prosty Plan i jej niedzielnemu live’owi nadrobiłam tą dużą zaległość, Martę możecie znać z programu „Kupione i co dalej” emitowanego na platformie Domo+.
3 – blog / Instagram Olki Barczak Collage Blog, która fantastycznie przekazuje wiedzę nie tylko na temat kolorów, a także dotyczącą projektowania czy współpracy z wykonawcami. Znam osobiście i obserwuję od dawna, ale ostatnio z ogromną przyjemnością oglądam jej cotygodniowe live’y, które gorąco polecam.
#seriale
Z książkami u mnie trochę ostatnio nie po drodze, ale czasami tak mam że nic nie czytam, a jak przyjdzie czas to pochłaniam książkę jedna za drugą, dlatego też dziś będzie o serialach, gdzie zdarza się nawet, że jeden odcinek oglądam na kilka rat.
Nie uwierzycie, ale w dużej mierze w ostatnich miesiącach pochłaniam głównie seriale azjatyckie (w szczególności koreańskie i japońskie) albo hiszpańskie.
I tu na pierwszy ogień polecam „Dom z papieru” emitowany na platformie Netflix. Początkowo myślałam, że to będzie nudny serial z udziałem kilku aktorów, grających przestępców, którzy ciągle są praktycznie w jednym budynku więc co się może wielkiego wydarzyć i jakie było moje zaskoczenie kiedy zaczęłam go oglądać.
„Telefonistki” (Netflix) to kolejny hiszpański serial, porusza temat praw kobiet, ukazuje wspaniałą przyjaźń i cudowne wnętrza oraz stylizacje lat 20-tych.
„Search:WWW” to z kolei serial koreański ukazujący trzy silne i niezależne postaci kobiece, pracujące w portalach internetowych, w tle przewija się wątek polityczny i oczywiście miłosny.
„W – Two Worlds” – to także serial koreański i może fabuła nie powala, to mocno zwrócił moją artystyczną uwagę na połączenie wizualne części komiksowej z filmową.
„Abyss” dostępny na platformie Netflix – serial fantastyczno-kryminalny opowiadający historię dwójki bohaterów, których dusze trafiają do innych ciał i w tych nowych wcieleniach próbują rozgryźć zagadkę tajemniczej śmierci.
Mam nadzieję, że ta lista kilku seriali umili Wam jesienne, chłodne wieczory.
Na dziś to tyle, ależ się rozpisałam. A za dwa tygodnie zapraszam na kolejny wpis i tym razem samo „mięcho”, zero prywaty.