Remont łazienki
Witam w nowym 2015 roku. To mój pierwszy styczniowy wpis.
Większość z Was zapewne dopiero kończy niesamowicie długi wypoczynek jaki udało się uzyskać na przełomie roku.
Ja niestety pomiędzy wszystkimi świętami bardzo dużo pracowałam, zarówno projektując, jak i poszerzając swoją wiedzę, czy przygotowując w końcu swój idealny organizer, w którym jest dokładnie taki układ jaki jest mi potrzebny, ale dziś nie o tym.
Jakiś czas temu pisałam Wam o tym jak uniknąć błędów przy remoncie kuchni, a w dzisiejszym wpisie przejdziemy do łazienki i wc.
Remont w tych pomieszczenia zaczęliśmy również od skucia starych płytek ściennych i podłogowych, które także w dużej mierze odeszły same.
Następnie trzeba było zdemontować umywalkę, wynieść pralkę, co wiązało się z noszeniem prania do rodziców (całe szczęście, że mieszkają blisko) i usunąć żeliwną wannę, która byłą oczywiście bardzo ciężka.
Szczerze Wam powiem, że korzystanie ze zlewu w kuchni jako zastępczej umywalki jest jeszcze jakoś do przeżycia, ale brak wanny to już jak dla mnie tragedia.
To codzienne bieganie do rodziców, żeby wziąć prysznic, to była naprawdę uciążliwa sprawa. Normalnie prysznic w domu zajmuje mi około 20-30 min, natomiast cała wyprawa do rodzinnego domu zamykała się w okolicach 2 godzin, bo przecież trzeba było jeszcze chwile posiedzieć, żeby takim zgrzanym nie wychodzić na zewnątrz, a jeszcze jak na złość pojawiły się akurat pierwsze przymrozki, co w końcu po jakiś 2 czy 3 tygodnia zakończyło się dla mnie przeziębieniem, a dla mojego męża szybszą motywacją do zamontowania nowej wanny 🙂
Ale wracając do tematu, największym minusem naszego mieszkania są ściany zrobione z płyt żelbetonowych i mających średnią grubość w granicy 6 cm.
Stanowi to zasadniczy problem gdy chce się mieć tak jak ja ładnie schowane rury w ścianach i umywalkę z podwieszaną szafką, dlatego też żeby wszystko ukryć i przy okazji wyrównać ściany zastosowaliśmy płyty kartonowo gipsowe do pomieszczeń wilgotnych.
Sufit tym razem nie został obniżony, a tylko wyszpachlowany, ze względu na to iż wysokość pomieszczenia wynosi tylko 240 cm i nie chcieliśmy już jej tracić (podłogę w łazience i wc mamy o 10 cm wyżej w stosunku do pozostałych pomieszczeń).
Kiedy ściany były już gotowe mąż się zbuntował i stwierdził, że nic więcej zrobi dopóki nie będzie miał gotowego projektu, bo do czego to jest podobne, żeby mieć w domu projektanta, a nie mieć projektu łazienki.
Więc cóż miałam zrobić, odłożyłam na chwilę pracę, zakasałam rękawy i stworzyłam projekty, ale jak to bywa dla siebie jest najgorzej coś zrobić. Chyba jeszcze w życiu tyle się nie napracowałam. Ciągle zastanawiałam się czy jeszcze czegoś nie poprawić, nie zastosować innego układu płytek, bo wierzcie mi jak są możliwości to mamy milion pomysł i na żaden nie możemy konkretnie się zdecydować. W końcu udało nam się wspólnie podjąć decyzję i zabraliśmy się do dalszej pracy.


Bardzo zależało mi na tym, aby płytki od sufity były w całości i tu nie obniżony sufit dał o sobie znać, bo jak to bywa w blokach okazało się, że nie jest prosty. Wybrnęliśmy z tej sytuacji obniżając nieco płytki i zostawiając biały pasek pod sufitem. W tym miejscu bardzo przydatnym urządzeniem okazał się niwelator (poziomica laserowa), który dokładnie w całym pomieszczeniu, wszystkich ścianach, pozwolił wyznaczyć równą linię początku układu płytek.
Pomimo niewielkich rozmiarów łazienki zdecydowaliśmy się na duże płytki, w popularnym ostatnio formacie, 30×60 cm, stosując przy tym system poziomowania płytek Raimondi Levelling System, który pozwala uzyskać idealnie gładkie łączenie płytek.


Kiedy zakończyliśmy żmudny proces układania płytek zarówno ściennych jak i podłogowych, przyszedł czas na mój ulubiony moment czyli montaż wszystkich elementów wyposażenia łazienki.
Postawiliśmy na proste i czyste formy. Prostokątną wannę, na której został zamontowany parawan, żeby mieć również możliwość wzięcia szybkiego prysznica, umywalkę z moją wymarzoną podwieszaną szafką składająca się z szuflad, do kompletu zmieścił się jeszcze słupek i półsłupek oraz oczywiście pralka.



W tym wypadku skorzystaliśmy już z gotowych rozwiązań mebli.
Nie łatwe okazało się jednak znalezienie 50 cm umywalki z podwieszaną szafką z szufladami, której cena nie przekraczałaby 1000zł, ale moja cierpliwość została w końcu wynagrodzona.
Teraz mogę w pełni korzystać z uroków łazienki, relaksując się w wannie, w dodatku przy delikatnym, romantycznym (ledowym) oświetleniu nad wanną. W końcu mam swoją łazienkę marzeń 🙂
